Osoby o skórze wrażliwej, która ma niski poziom melaniny, nie powinny, bez wysokich filtrów wystawiać swojej skóry na działanie promieni słonecznych ponieważ jest to szkodliwe. Co zrobić aby nie tylko szczęściarze cieszyli się piękną letnią opalenizną? Wiadomo, dróg jest wiele, samoopalacze, solarium, opalanie skóry na przekór wszystkiego.
Nie chcąc wydawać majątku na drogie samoopalacze, lub na solarium, na które trzeba regularnie uczęszczać dla wymarzonego efektu. Wybrałam brązujące masło do ciała o przystępnej cenie z Bielendy.
Włożyłam je do koszyka i przystąpiłam do „opalania”
Przez trzy kolejne dni po kąpieli na osuszoną skórę stosowałam masło brązujące Bielenda. Wskazane jest nałożenie równomiernej cienkiej warstwy. Moja skóra z dnia na dzień nabierała ładnego kolorytu.
Polubiłam ten kosmetyk ponieważ nie pozostawia on smug a skóra nabiera ładnego złocistego odcienia a nie jak w wielu przypadkach pomarańczowego. Zapach jest całkiem przyjemny jak na ten rodzaj kosmetyków. Aplikacja jest prosta a efekt widoczny. Dużym plusem masła z Bielendy jest to, że nawilża. Moja sucha skóra po jego użyciu nie potrzebowała już dodatkowego balsamu nawilżającego.
Dodatkowo producent obiecuję, że wyciąg z bursztynu poprawi jędrność naszej skóry. Na ten temat nie mam zdania. Jędrność skóry najlepiej poprawia się ćwicząc, kosmetyki mogą być tylko małą pomocą przy osiągnięciu ostatecznego celu.
Jeśli chodzi o minusy to jak dla mnie jest tylko jeden. Kolor szybko się zmywa. A przy dokładnym peelingu można go wręcz zmyć całkowice. Jednak wiadomo nic nie jest dane raz na zawsze, opalenizna też
W niedalekiej przyszłości planują dokupić brązujący krem do twarzy z Bielendy. Chętnie podzielę się spostrzeżeniami.
Do zobaczenia w następnym poście.